Co za cholera? Tabela Bergera!

Niby prosta sprawa przychodzimy we czterech na dwa stoły i gramy każdy z każdym. Wychodzą 3 mecze:
1) 1-2 3-4
2) 1-3 2-4
3) 1-4 2-3

Wydawałoby się, że nadal sprawa prosta przychodzimy w sześciu na 3 stoły i gramy każdy z każdym, 5 meczy
1) 1-2 3-4 5-6
2) 1-3 2-5 4-6
3) 1-4 2-6 3-5
4a) 1-5 2-3 … hmmm 4-6 już grali (tu powinno nam dać do myślenia o przyszłych problemach, ale… nie myślimy 😉 )
4b) 1-5 2-4 3-6
5) 1-6 2-3 4-5

A teraz wyzwanie: ośmiu graczy na 4 stołach, 7 meczy:
1) 1-2 3-4 5-6 7-8
2) 1-3 2-4 5-7 6-8
3a) 1-4 2-5 3-6 hmmm…7-8 już grali
3b) 1-5 2-7 3-8 4-6
4) 1-4 2-6 3-7 5-8
5a) 1-6 2-3 4-7 … 5-8 już grali
5b) 1-6 2-3 4-8 … 5-7 już grali
5c) 1-6 2-8 3-4 … cholera znowu 5-7
5d) 1-6, cholera, z kim nie grała 2? (z 3, 8 i 1)
to może jeszcze raz z 8 (jak w 5c): 1-6 2-8, zostały 3,4,5,7
(3-4 grała, 3-7 grała, 3-8 grała ? WTF???)

Czas leci, nikt nie wie z kim ma grać, część by już mogła, ale wtedy część gra z tymi samymi co już grała, a to… nuda.

Siadamy do kompa, excel i próby ręcznego układania tabelki rozgrywek…. uffff… po godzinach walki jest tabela, gdzie gra każdy z każdym bez powtórzeń dla 8 osób.

No dobrze, a jak nas przyjdzie 10 na 5 stołach? Wow! Jedno piwo to za mało, tabelki zaczynają się plątać. Zaczynamy szukać w necie, bo chyba ten problem już ktoś kiedyś rozwiązał, nie możemy być pierwsi.

Po chwili szukania: jest! Pan nazywał się Berger, teoretyk szachowy. Widać mieli ten sam problem lata temu. 😀

tabela Bergera

W ten oto sposób mamy rozwiązanie na gry „każdy z każdym bez powtórzeń” dla dowolnej liczby zawodników. Rekord zagraliśmy w 14 osób na 7 stołach. Oczywiście w 1.5h nie zagraliśmy 13 meczy. 😀 Daje się rozegrać 7 maks. 8 meczy, naszym systemem: do dwóch wygranych setów i ew. trzeci set od 7:7 Ale też nie zastopowaliśmy się w momencie, gdzie ktoś już z kimś grał i trzeba było coś kombinować „na szybko”. 😉

Dlaczego gramy na punkty?

W czwartek, po treningu na Siennickiej, po którym wyszliśmy z „niedosytem”, staliśmy z Maćkiem pod halą i gadając (bez piwa) dochodziliśmy do wniosków dlaczego gramy w soboty na punkty? O 8:30? Przecież to nie jest normalne. 😉

Wniosek wyszedł nam ten sam: sobotnie granie na punkty traktujemy jako „poligon doświadczalny”! W treningu elementów nie ma czasu na „doświadczenia”. Tam jest plan do wykonania: „FH po prostej, FH ze środka, BH po przekątnej i… tak 7 minut… potem druga strona”. Granie „lig” na koniec treningu zorganizowanego, też nie daje pola do „nowości”, bo nie ma czasu. Czasem mecz zakończy się… zanim się zacznie na dobre. 😀

No to gdzie można spróbować nowych technik, w pocie czoła wykuwanych na blachę za stołem? Ktoś stwierdził: na turniejach! Niestety nie. Większość turniejów w ten sposób kończy się na dwóch meczach… przegranych. Jak chcesz grać dłużej to musisz grać na maksa, żeby wygrać. Wtedy nie ma czasu na „testy”, trzeba „grać swoje”.

Część turniejów pozwala pograć dłużej, najpierw grupy, potem drabinka. Czasem drabinka i w grupach o miejsce. Niestety wtedy czekamy dość długo na gry. Bywają momenty, jak jest dużo graczy, na Spójni, że od 9:00 do 13:00 można zagrać… 3(!) mecze. Większość czasu siedząc i „stygnąc”. Nie o to nam chodzi. :/

W ten sposób wyszło, że nasze granie na punkty jest idealnym momentem na testowanie „nowego”. Jest intensywne 1.5h gry, każdy z każdym, bez parcia na wynik. Tzn. jak ktoś ma parcie to wygrywa, ale jak ktoś nie ma, to może testować nowe pomysły bez szkody dla „wizerunku”. Grupa jest na tyle wyrównana, że testowanie nowego musi się odbywać z głową. Jak pójdziemy na „żywioł”, to zejdziemy z wynikiem 3:11. To powoduje, że zaczynamy też w czasie meczu myśleć, co jest rzadkością ;). Granie „swojego” powoduje automatyzacje (która jest dobra), ale jak przeciwnik wybije nas z gry, to cały mecz upada. Testowanie nowości, z głową, w trakcie naszych gier ma same plusy, rozwija nasze umiejętności „motoryczne” i „myślenie” za stołem.

Do tego granie czasem końcówek od 7:7 (nie wiem kto to wymyślił, ale plan jest genialny) powoduje oswajanie się z presją takich wyników w „prawdziwych” meczach… jakby te nie były prawdziwe. 😉

Reasumując: mecze na serio, ale bez parcia na wynik są rewelacyjnym uzupełnieniem treningów grupowych i indywidualnych.

/Niech topspin będzie z Nami!/

Treningi zorganizowane

Treningi z których wielokrotnie korzystaliśmy doskonaląc nasze umiejętności… lub ich brak. 😉

Szkoły Tenisa Stołowego w Warszawie

Szkoły Tenisa Stołowego w Warszawie

UKS Lupus Kabaty

Marek Zalewski

Ursynów
Szkoły Tenisa Stołowego w Warszawie

Międzystołami

Marek Kozłowski

Spójnia, Siennicka, Nadarzyn
Szkoły Tenisa Stołowego w Warszawie

Akademia Tenisa Stołowego

Filip Szymański

Solec
Szkoły Tenisa Stołowego w Warszawie

Hit The Ball

Michał Kwaśniewski

Solec, Siennicka, Białołęka, Ursynów, Ząbki

Rezygnacja z rezerwacji.

Rezerwacje stołów na sobotę robimy we czwartek rano. Rezygnacja do środy wieczór włącznie, nie wiąże się z żadnymi komplikacjami.

Rezygnacje w czwartek lub piątek proszę zgłaszać szybko (byłoby super: tel/sms) w celu ewentualnej rezygnacji z zarezerwowanych stołów.

Nie pojawienie się w sobotę „nagradzane” jest opłatą jak za obecność. Nie mamy wtedy możliwości już odwołać stołów i ktoś musi za nie zapłacić, a nie możemy karać tych co się pojawili.

Oczywiście przypadki losowe, ale nie niżej niż: „złamałem nogę i nie mogłem doczołgać się na Solec” będą rozpatrywane indywidualnie przez „komisję zdrowia”. 😉

Zasady gry

Gramy systemem „każdy z każdym” wg. tabeli Bergera, żeby nie powtarzać par. Tabela Bergera jest uzupełniana na początku rozgrywek „losowo”. Nie prowadzimy żadnego rankingu. W czasie 1.5 h gry mamy 15 minut rozgrzewki, kto z kim chce i 1:15 gry na punkty. W tym czasie daje się rozegrać 7-8 meczy.

Mecz gramy do dwóch wygranych setów. Żeby nie tracić czasu pierwsza serwuje strona od tzw. drzwi. Przy stanie meczu 1:1, trzeciego seta gramy od wyniku 7:7 i serwuje pierwsza tzw. druga strona. NOWOŚĆ 2022: trzeciego seta gramy do „nagłej śmierci”, kto zdobywa 11 punk pierwszy, wygrywa. czyli wynik 11:10 kończy zabawę, nie gramy tego seta na przewagi.

Sporadycznie rozgrywane są deble, jak zabraknie wolnych stołów na hali. Wtedy zmieniamy pary na bieżąco, żeby każdy zagrał i deble, i mecze pojedyncze.

Blog

Następnego dnia po zaistnieniu tej strony w sieci kolega napisał cyt.

„A ja to z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy na blogu!!! :D”
/ Przemek K. /

Przemku, dzięki Ci za ten wpis, bo… natchnąłeś mnie. Będzie się działo! 😉

Koszty

Koszt wynajęcia stołu na Solcu, w sobotę wynosi 20PLN/h.

Gramy 1.5h, czyli koszt stołu na 1.5h=30PLN (1.5h x20PLN)

Co oznacza, że na dwie osoby wypada po 15PLN. Zrzuta na miejscu do „kapelusza”. Osoby grające z kartami Multisport/Benefit rozliczają się same z recepcją. Płacą za cały stół 30 PLN (z czego 15PLN kartą + 15PLN gotówką z „kapelusza”)

W przypadku gdy gramy z tzw. pauzą (nieparzysta ilość graczy, jeden pauzuje) dodatkowe 15PLN wpada do tzw. „kasy piłkowej”.

Witamy w świecie białej piłeczki!

Mecze rozgrywamy piłkami turniejowymi 3 gwiazdkowymi. Wszyscy jednym rodzajem, jak mecze ligowe.

Wróciliśmy do tzw. „złotych” GEWO:

a) różnica w cenie nie jest już tak duża
b) nie kupujemy piłek z Decathlon’u… wszyscy wiedzą dlaczego 🙁

Do tej pory używaliśmy piłeczek tzw. „złotych”, GEWO Select Pro 40+ ***
Najtaniej jak znaleźliśmy to 12PLN za 3 szt. (+wysyłka). Daje 4PLN/szt.

Ze względu na cenę zmieniamy na Pongori: TB 900C 40+ 3* 
Decathlon 12PLN za 4szt. Wychodzi 3PLN/szt.

Różnicy w wykonaniu i użytkowaniu nie widać, a w obu przypadkach i tak 1 z 3 jest krzywa. 😀
Różnica w cenie 30%
.

Dziś pytanie, dziś odpowiedź:
Kolejny raz pada pytanie: „Czemu gramy jednym rodzajem piłeczek?”

Teoretycznie każda piłeczka 3* powinna być taka sama? Ale… tyle teorii.

Zdarzało się nawet, że jeden zakup „złotych” Gewo zawierał piłki różniące się odczuwalnie fakturą. W jednym pudełku bardziej gładkie, w drugim lekko chropowate. Na oko różnica niewielka, na rakietce już zauważalna.

Różnica między piłkami różnych firm czasem potrafi być kolosalna. Dobrym przykładem są tzw. „kolorowe”Butterfly’e. Twarde jak kamień, w odbiciu odgłos tłuczonego szkła, pękające przy każdym zagraniu „kantem” rakietki. Nie znam osoby co by nimi lubiła grać. A nawet na pewnym meczu ligowy z przyjemnością gospodarze wymienili swoje BFy na Tibhar’y gości. 😀

W soboty czasu jest bardzo mało i nie ma minuty na rozgrzewkę między meczami. Nie ma też czasu na ewentualne przyzwyczajanie się do nowej piłeczki. A dobrze widać różnicę, jak w trakcie rozgrzewki ktoś wrzuci 3* DHSa lub Andro. Różnica jest tak znaczna, że nawet „amator” ją czuje. ;P

Stąd założenie grania jednym rodzajem. Idziemy do innego stołu i piłka jest taka sama. Nie musimy się do niczego przyzwyczajać. Gramy „z marszu”.